wtorek, 19 października 2010

kicz, tandeta i nic ponadto.

W przeciągu ostatniego miesiąca dwa czy trzy razy siadałam do napisania porządnie poważnego i głębokiego postu, no wiecie,takiego o lękach mojej generacji na przykład.
Jednak za każdym razem pasowałam po mniej więcej ośmiu zdaniach. Stwierdziłam, że najlepiej wychodzi mi pisanie o pierdołach [co z radością teraz czynię].
Studiuję dziennie kulturoznawstwo. Poznałam nowych ludzi, paru niesamowicie fajnych, paru zwyczajnych nudziarzy, paru zblazowanych bufonów- jak to w życiu. Na razie jest słodkie pierdzenie-czytanie gazet na wykładach i zero stresów. Jest podejrzanie świetnie.
Dlatego współczuję moim rówieśnikom studiującym zaocznie, którzy to pozbawili siebie możliwości sztucznego przedłużenia sobie dzieciństwa.
Boję się, że się zmienię, że oleję starych znajomych, zacznę przekładać imprezowanie nad naukę, że stanę się nadmuchaną panienką z syndromem stolicy. Kiedy zacznę taka być, proszę, uderzcie mnie w twarz!
*tylko uważajcie na okulary.


podaj cegłę, dorysuj pierożka, foto by m.s.